Ale odarty jak przed tobą stanę? Cechę wierności z piersi moich starłem, I niewinności sukienkę mi daną, Ocierając się między ludźmi, zdarłem!
Zgubiwszy pismo przechodu wolnego, Jak się tamtędy przebierać odważę, Gdzie hufiec pułku milijonowego, W przysionku Pańskim odprawuje straże?
Przecież ja pójdę cokolwiek mię czeka, Pójdę do ciebie, bo mi powiadano: Że byleś ty się obejrzał na człeka, Zaraz go w stanie szczęśliwym widziano.
Tak jak dziś jestem niedołężnym płazem, Zbitem naczyniem o które nie stoją, Pokorę tylko wziąwszy z sobą razem, Poniosęć głupstwa i nikczemność moją.
Mnie się rozstąpią wybranych twych rzesze, Mnie nic nie będzie po drodze ustraszać; Jeszcze ich mojem przybyciem pocieszę, Bo powiem: że ja idę cię przepraszać.
Gdzie będą twoi Aniołowie stali, Pójdę, i jak im przypomnę z daleka Ich towarzyszów, co poupadali! Nad ułomnością zlitują się człeka.
Potem przed tronem twym padnę i powiem: Z dalekich krajów przyszedłem w te strony, Za moim skarbem, weselem i zdrowiem, Ubogi, smutny, na siłach zniszczony!
Jużbym ja nie chciał mieć Pana inszego, Ani twej woli w czem kiedy być sprzeczny; Ale gdy moją znasz skłonność do złego, Trzymaj mnie ty sam, bo ja niestateczny.