Przejdź do zawartości

Strona:Zdzisław Kamiński - W królestwie nocy.pdf/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

raz sapiąc mocno i nie ocierając potu, który mu z pod stożkowatego małego kapelusza ściekał strugami po czole, znacząc swą drogę na twarzy okrytej pyłem rąbanej skały. Zdawało się, że mu w dwójnasób sił przybywa: echo jego potężnych uderzeń odbijało się daleko o ściany komór. Wreszcie uczuł, że musi trochę wypocząć, przytem zaczęło go trawić pragnienie. — O kilka kroków było źródło podziemne, dowlókł się i przyłożywszy suche wargi do cienkiej strugi pił długo, chciwie. Gdy wrócił światło kaganka zaczynało się kurczyć, więc knot rozjaśnił, wlał resztę zapasowej oliwy i na nowo jął się roboty. — Zrzucił kubrak i stanął tylko w koszuli. Z ogromną wprawą, głębokiemi wrębami zaczął rozbijać bryłę, dzielić na części, myśląc, że je w ten sposób łatwiej rozsunąć potrafi — wszystko napróżno! Odrzucił kilof, sparł się rękami i z nadludzką siłą pchać począł rumowisko twardemi dłońmi. W ten sposób udało mu się poruszyć część głazów ku górze, które popchnęły tylko trochę drobnych odłamów skały, spadających z szelestem ku wrosłym prawie w ziemię stopom górnika. Natężenie to wielkie, wyczerpało do reszty jego siły, ledwie nie omdlał ze znurzenia i głodu, który dokuczać mu zaczął. — Znowu zawlókł się do źródła...
Usiadł potem przy ścianie chodnika i jął rozmyślać nad swojem położeniem.
Wiedział, że tam na górze spostrzegą wśród zapisków brak kreski znaczącej powrót, przy jego nazwisku, wiedział, że go szukać pójdą, ale czy zdołają odwalić tak grubą ścianę nim go głód zamorzy?
Ufał, że wszystko jest w ręku Boga, i ku niemu też zwrócił swe proste nieskażone serce. — Wzrok jego padł wtedy na mały obrazek męki Pańskiej, który