Przejdź do zawartości

Strona:Zdzisław Kamiński - W królestwie nocy.pdf/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

do siebie podobne jak Joanna, która — nie gniewaj się, luba Heluś, bo to przecież uchybić ci nie może, — tu od dni kilku przyjętą została na kelnerkę do akademickiej kawiarni — i Ty. Ten sam owal twarzy, ta sama blado-różowa cera, te same włosy, oczy, nawet ruchy te same. Podobieństwo jest tak wielkie, że gdym ją ujrzał po raz pierwszy, skoczyłem, jak szalony, by cię powitać. Pomyśl, złota Heluś, co za radość i jakie rozczarowanie! Siadywałem jednak przez kilka dni w zakątku kawiarni i patrząc na nią, łudziłem się, że to Ty jesteś. Bliższe dopiero poznanie rozwiało złudzenie. To nie te oczy dobre, to nie te usta słodko uśmiechnięte, to nie ten głos mój ukochany, to tylko lichy plagiat arcydzieła. Ale, ale swoją drogą, żal mi tych kilku dni, w których tak brzydka rzecz, jak illuzya (t. j. nie prawda) dały mi tyle szczęścia“...
Wiele, wiele takich listów z podpisem Włodzimierza i Heleny wymienili narzeczeni w ciągu czteroletnich studyów Rewicza. Aż nareszcie nadszedł ów upragniony, oczekiwany z tęsknotą moment, kiedy Rewicz, otrzymawszy absolutoryum, mógł się starać o posadę, by rzucić granit pod tęczę tyloletnich marzeń, to jest, by się z Helą ożenić.


∗                    ∗

Z widokami jednak i ze spodziewaną karyerą ma się rzecz często tak samo, jak z fata morgana. — Ślicznie wydaje się na odległość, przed rozpoczęciem studyów, a po ukończeniu spostrzegasz, żeś trafił niezbyt szczęśliwie, że już są na świecie przed tobą inni, którzy pozajmowali posady i że dla ciebie na razie nigdzie miejsca nie ma!