Strona:Zacharyasiewicz - Nowele i opowiadania.djvu/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Juljan klejnotu Trzaska, że panna Euzebia ma posag półmilionowy, a J. Pani Scholastyka dowiedziała się, że pan Juljan Trzaska jest aspirantem na profesora gimnazyalnego! Po jednéj i po drugiéj stronie srogie rozczarowanie — a po trzeciéj, z powodu tych dwóch rozczarowań, wielkie zmartwienie! Towarzyszowi Juljanowi stanęły łzy w oczach, gdy się o tém dowiedział. Jakże gorąco pragnął w téj chwili, żeby tych milionów wcale na święcie nie było! Na cóż mu bowiem owe miliony, jeżeli przez nie traci wszystkie w budzie góralskiéj tak rozkosznie pieszczone marzenia? Po co ten milion wlazł do budy góralskiéj? Dla czego nie jechał czterokonną przynajmniéj karetą? Dla czego matka tego miliona tak zawzięcie targowała się z Żydem w karczmie o kilkanaście groszy, które tenże był sobie za cukier policzył?...
Dla czegóż złudzono go tak ekscentryczną oszczędnością, że wcale milionów nie przypuszczał i dla tego sercu swemu swobodnie wodze popuścił?... A przedewszystkiem wyrzucał temu milionowi, dla czego miał tak czułe serce? dla czego piękne oczy jego tak prędko łzami zaszły, gdy sobie rękę żywcem chciał ugotować, jak drugi Mucyusz Scevola?...
Gdyby tego miliona nie było, jakże szczęśliwym byłby człowiekiem! Byłby mógł marzenia swoje zrodzone w budzie góralskiéj i na noclegu wprowadzić w rzeczywistość; byłby najprzód powiedział Euzebii, że ją kocha, a potém za jéj przyzwoleniem, matce się z tém zwierzył!
Rzecz byłaby tak prosta! a teraz stanął w drodze ten przeklęty milion i odciął go na zawsze od marzeń jego!