Strona:Z powodu jubileuszu profesora Duchińskiego.pdf/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
30

kręci, w oczy wielkim mężom patrzy, podsłuchuje ich, stara się zrozumieć każde ich skinienie i „ze stanowiska naukowego“ usprawiedliwić wszystkie gwałty kanibalów. Bismark powie „Macht vor Recht“ (siła przed prawem), a z tego usłużni uczeni kują nietylko prawo naukowe walki o byt, ale postulat moralności, zasadę działania. Polacy nie mogą mieć swoich Bismarków; nie powinni też mieć swoich Hartmannów, nie powinni mieć uczonych fagasów, piejących chwałę bądź to Napoleona IIIgo, bądź też Bismarka. Polacy nie mogą się bawić w „grande nation“, więc też i szowinizm polityczny powinien im być obcym. Wszędzie jest on wstrętnym, ale, opierając się na armatach i bagnetach, ma przynajmniej realną podstawę. Szowinizm, szukający podstawy jedynie w przeszłości i w chorobliwych utworach wyobraźni, jest tylko głupi i wstrętny.
Nietylko nad rozwinięciem podobnego szowinizmu, ale także wogóle nad zaślepieniem Polaków i przewracaniem im w głowach pracowali — prawdopodobnie nieświadomie — p. Duchiński i jego zwolennicy naukowi.
Już samo narzucenie Dnieprowi i rzeczkom Finlandji roli granic między Europą wschodnią i zachodnią — podział nie usprawiedliwiony ani geograficznie, ani historycznie — nie mogło się zbyt przyczynić do rozjaśnienia umysłowi oczyszczenia pojęć geograficznych. O ileż szkodliwiej działał na umysły ów brak wszelkiej krytyki i owa nuta zaciekłości politycznej, przenikająca wszystkie utwory p. Duchińskiego!
Pamiętam doskonale, z jakiem to nabożeństwem wymawiała szkolna młodzież polska w r. 1861–1863 nazwisko Duchińskiego, a z jaką znowu nienawiścią i pogardą dla pochodzenia „turańskiego“ ta sama młodzież (naturalnie nie wszyscy Polacy uczący się, ale znaczny ich procent) wyrzucała z siebie nazwy Bogu ducha winnych Czeremisów, Czuwaszów, Mordwy, Mieszczeriaków, Baszkirów itd., piętnując niemi Wielkorusów; w najwyższym zaś stopniu uniesienia patryjotycznego utożsamiano Wielkorusów z Mongołami. O krytyce mowy tu być nie mogło. Mózgownice, karmione nienawiścią, brały na wiarę wszystko, co tylko podsycało tę nie-