Strona:Wybór poezyj- z dołączeniem kilku pism prozą oraz listów.djvu/089

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
XXIII. Bukiet na imieniny Księżniczki Elżbiety Lubomirskiéj, Marszałkówny Koronnéj, 1768.




Nie trzeba w górnym szukać Helikonie
Żadnych, księżniczko, ozdób na twe skronie;
Kędy, jak mówią, i zimą i latem
Kwiecistym łąki jaśnieją szkarłatem.

Skąd nieśmiertelnych sióstr nadobne grono
Wonną rwie zdobycz prawicą pieszczoną;
A przez gładkiego słodki rym poety
Ziemskim boginiom posyła bukiety.

Niech się ten w obce przybiera ozdoby,
Kto nie ma z własnéj zaszczytu osoby;
Ty, o Srzeniawy Nimfo złotolitéj!
Znajdziesz i w sobie zbiór kwiatów obfity.

Piękniéj, niż narcyz zdobi i lilija,
Skromność, która się z twarzy twéj wybija;
Przechodzi wdziękiem wszytkie gwiazdy polne
Serce, naukom i cnocie powolne.

Czyliż królowa ogrodów ma więcéj
Róża jasności, niż blask krwi książęcéj?
Lub tyle Himet w fiołkach dziedziczy,
Ile ma wdzięcznéj twa mowa słodyczy?

Pod mądrym dziada i cnéj babki okiem,
Jako pod palmą i cedrem wysokiem
Miły cień mając, bujne rosną kwiaty,
Przerastasz wielu rozumem nad laty.

Próżno płeć żeńska z troskliwością szuka,
By jéj przydała, czego nie ma, sztuka.
Wydatne farby, złotogłów, klejnoty,
Cudze to wszystko skarby; nasze cnoty!