Strona:Wilhelm Feldman-My artyści.djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

FELKA: Do takiej idei zdolny jest jedynie pan Mirosz. Ale czy pan doprawdy sądzi, że ja miałam wpływ na los sztuki?
ALFRED: Wielki! Decydujący! Dlatego właśnie…
FELKA: Więc wet za wet. Musi pan i mnie wyświadczyć przysługę…
ALFRED: Sto. Niech pani rozkaże.
FELKA: Wie pan… Chodzi o wprowadzenie na scenę pewnego dzieła… nowego autora. Trudności duże… Nazwisko nieznane… sztuka skomplikowana… koszta znaczne… Gdyby pan użył swoich wpływów… pan i pański dziennik!
ALFRED: Ja… i dziennik?
FELKA: Pewnie! Wiem przecie dobrze, jak dyrektor się z „Narodowymi“ liczy!
ALFRED: Nowy autor — powiada pani?
FELKA: O, już pan się namyśla — widzę — waha się pan… To nieładnie. To nie ja proszę, to „Królewna“ pańska prosi, królewna zaczarowana!
ALFRED: „Królewna“ rozkazuje, ja… (chce ją pocałować w rękę).
FELKA (cofa rękę): Dziękuję panu. Więc mam zapewnienie?
ALFRED: Gdy pani sobie życzy…
FELKA: Słowo?
ALFRED: Verbum! Ale intryguje mię pani. Któż to jest ten nowy talent?