Strona:Walery Łoziński - Zaklęty Dwór.djvu/334

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

a przywdział osmoloną płótniankę maziarza; lecz dla czegoż teraz po nowem niebezpieczeństwie odkrycia do tego samego uciekł się przebrania?
Czy za pomocy swych stosunków dowiedział się, że za wpływem Juljusza cały ten wypadek został zręcznie, przytłumiony i zupełnie poszedł w niepamięć?
W takim razie miał Juljusz zupełne prawo do jego wdzięczności, a szczególniej zaufania.
— Czyż zresztą ma mię za szpiega, że nie pragnie się znieść ze mną? — bił się dalej z myślami niedoświadczony młodzieniec.
— Jeśli był wysłannikiem tajnych stowarzyszeń, piastunem i krzewicielem tajnych zamiarów, musiało mu więc temsamem zależeć na jak największym przyroście zwolenników.
— Dla czegóż jednak tak starannie unikał Oparek?
Na wszystkie takie i tympodobne zagadnienia, jeden tylko słaby nasuwał się domysł.
Aby tem lepiej ubezpieczyć swoje tajemnicze schronienie i miejsce schadzek z spólnikami, wystrzegał się przebiegły emisarjusz wszelkich agitacji w bezpośrednim pobliżu i tylko na nieco dalsze okolice rozciągał swe działania.
Po nieszczęśliwych próbach samego starościca a późniejszem reformatorskiem niepowodzeniu Juljusza niebezpiecznie było podnieść na nowo głos w dobrach, zostających pod pilniejSzemi niezachęcającemi doświadczeniami.
Wszyscy bowiem przypominali sobie jak surowe po