Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Z miłą chęcią! Co do klubu szwaczek, niech się pan nie fatyguje, bo dzisiaj w ostatniej chwili zapowiedziany obiad odwołano; gdyby pan później wyjechał z domu, otrzymałby pan niewątpliwie zawiadomienie...
— Więc otwarcie odłożono?!...
— Wcale nie! Tylko bardzo słusznie spostrzeżono się, iż byłoby śmiesznością narażać młodą instytucyę na wydatki i... cui bono? Zbierze się garstka życzliwych klubowi i koniec.
— Dobrze, lecz akt tak ważny! — protestował Hilary, spoglądając podejrzliwie na Skrobickiego.
— Nic a nic na wartości nie stracił.
— Przypuśćmy, przypuśćmy! — zakonkludował Światowidzki, zapraszając Skrobickiego do powozu. Wsiedli.
Przez chwilę jadący zachowywali głębokie milczenie. Pan Hilary gryzł wargi i żałował w duchu, że ulokował obok siebie tego... tego... Skrobickiego, reporterzynę marnego z «Gońca Wszystkowiedzącego.» Taki mizerak nawet ocenić nie umie zaszczytu... i pozwala sobie na konfidencye... «pan, panie, pana.»
«Reporterzyna» siedział zamyślony, nie zwracając uwagi na Hilarego. Ten ostatni pierwszy przerwał milczenie.