Strona:Wacław Gąsiorowski - Pani Walewska 02.djvu/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nięciem Napoleona, że ledwie nad ranem rozesłani po mieście adjutanci spotkali go na Miodowej idącego piechotą; — owdzie, słynący z orjentowania się kawaler z sarkastycznym uśmiechem opowiadał o kłopotach mameluka Rustana, któremu do obowiązków lokaja, przybyły niespodziewanie obowiązki panny służącej. Nawet ktoś z Komisji Rządzącej nie mógł oprzeć się zaraźliwej atmosferze plotki i z całą powagą snuł wnioski z niezwykłego roztargnienia cesarskiego, postrzeżonego rano, na przyjęciu nowomianowanych członków rządu.
W tej gorączkowej pracy nad rozwiązaniem tajemnicy brali udział i przedstawiciele dworu francuskiego i sztabowcy i urzędnicy wojskowi i generałowie, marszałkowie, książęta i kandydaci do tronów i gronostajów. Z tą wszakże różnicą, że gdy towarzystwo warszawskie w przeważnej części usilnie starało się o nadanie historji sentymentu cesarskiego skandaliczno epizodycznego charakteru, Francuzi, z pełną doświadczenia wstrzemięźliwością, zachowywali się wyczekująco, poprzestając na starannem zbieraniu wszystkich szczegółów, mogących rzucić jakoweś światło na życie i upodobania szambelanowej.
Pomiędzy Francuzami byli tacy, którzy może umieliby powiedzieć niejedno o intencjach cesarskich, a bodaj zagadkę rozwiązać, lecz jedni, jak Talleyrand, unikali pytań, drudzy, jak Bassano, milczeli za lada zwrotem ku pani Walewskiej, trzeci nakoniec, jak Duroc, rozporządzali nie przebranym zapasem dowcipnych wykrętów. Temu ostatniemu atoli zagroził nie na żarty spisek, uknuty przez panie Sobolewską, Łubieńską i Anetkę „Tyszkiewiczównę“. Damy postanowiły całą siłą swych niepospolitych wdzięków i nadzwyczaj wyostrzonych języczków natrzeć na marszałka dworu. Jakoż Duroc ani się spostrzegł, gdy otoczono go i wciągnięto na śliskie tory rozmowy. Marszałek wił się