Strona:Verner von Heidenstam-Hans Alienus.djvu/353

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Godziny śpiewały:

Zabrałyśmy wszystko do cna,
Radować się nie masz siły,
Ciemń cię otacza północna,
Wszystkośmy ci zagrabiły,
Pędzimy przestrzenią,
Grzywy nam się mienią...
Ohi... Oha!
Z łupem lecimy po niebie,
Puhar rozbity w trzaski,
Pochodnie uczt w skalnym żlebie,
Niemasz łaski, niemasz łaski!
Tętentu pogłos dolata
Aż za skraj śmiertelnych świata...
Przez groby, ołtarze ofiarne
Pędzą rumaki czarne!

Eumenidy śpiewały:

Czego dotknie nasza ręka,
Zaraz pęka
Nimb uciechy,
Cnoty, grzechy,
Zwidy, baśnie...
Wszystko gaśnie!
Daremny tedy wasz łup,
Bo sama żądza: trup!

Stał przy gęstwie osiczyn, a za sobą usłyszał dawną Świętą. Szła drogą ostrożnie, milczkiem, jakby śledząc coś. Nagle rzekła: — Czegóż to chcesz? Wezwałeś mnie, zda się...