Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/174

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
168

nienie na chirurga i dodało blasku jej oczom. Usłyszawszy zbliżające się kroki Sitgreaves’a wymknęła się szybko drugiemi drzwiami do pokoju Fanny. Obie siostry poszły na taras zaczerpnąć świeżego powietrza i przechadzając się pod ręce prowadziły następującą rozmowę:
— Jaki on nieprzyjemny ten chirurg Dunwoodie’go — rzekła Sara — cierpieć go nie mogę!
Fanny utkwiła roześmiane oczy w siostrze, lecz nic nie rzekła, ta zaś zrozumiawszy ich niemą wymowę, dodała śpiesznie:
— Ach, zapomniałam, że przecież on należy do twego wychwalanego wirgińskiego wojska i że trzeba się o nim wyrażać z uszanowaniem.
— Z takiem uszanowaniem jak ci się podoba, siostrzyczko, niema obawy, żebyś wpadła w przesadę.
— Tak sądzisz — odparła Sara z przekąsem — ale doprawdy pan Dunwoodie trochę zanadto korzysta z praw pokrewieństwa; zamienił dom ojca w istny szpital.
— Powinniśmy dziękować Bogu, że żaden z tych pacjentów nie jest bliskim naszemu sercu.
— Zapominasz o bracie?
— Prawda, prawda — przerwała Fanny, rumieniąc się po same białka — ale Henryk nie leży i powiada, że sowicie mu się opłaciła rana, przedłużając mu pobyt w domu. Ach! — dodała drżącym głosem — gdyby nie to straszliwe podejrzenie, jakie na nim cięży, ja sama niewielebym sobie robiła z jego rany.
— Możesz teraz zbierać owoce buntu: brat ranny, w niewoli i zagrożony utratą życia, ojciec zrozpaczony i prawdopodobnie wyzuty z majątku, za wierność swemu królowi.
Fanny nic nie odrzekła i obie siostry chodziły czas jakiś w milczeniu po tarasie. Gdy zwracały się twarzą ku północnemu wylotowi doliny, Fanny nieodmiennie patrzyła w ten punkt, gdzie droga kryła się nagle za