Przejdź do zawartości

Strona:Stefan Grabiński - Wyspa Itongo.djvu/95

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„dobrodziejstwa“ rewanżował się w dalszym. ciągu, oddając mu do dyspozycji eksperymentalnej swe zdolności medjumiczne. Wogóle Gniewosz lubiał sytuacje jasne i wyraźne i w tej sprawie miał sumienie zupełnie spokojne.
Lecz i Będziński nie próżnował. Gorączkowe studja i egzaltowany kult dla zmarłej nie uszły jego uwagi, a że osłabiały widocznie sprawność medjumiczną Janika, musiał im przeciwdziałać: postanowił teraz zrealizować dawniej już powzięty plan i wywieźć go zagranicę. Zmiana otoczenia, wrażenia i senzacje podróżnicze miały doprowadzić jaźń pupila do radykalnego zwrotu. Doktór spodziewał się, że dopiero tam „wszystkie sentymentalne mrzonki i marzenia o emancypacji wywietrzeją mu z głowy“.
Lecz i tu spotkał się ze stanowczym oporem. Gniewosz kategorycznie oświadczył, że nie wyjedzie. Przyszło do gwałtownej sceny. Padły słowa mocne, rozstrzygające. W rezultacie Gniewosz tegoż jeszcze dnia rozstał się z Będzińskim na zawsze i zamieszkał w pokoiku na poddaszu domu przy ulicy ścieżkowej, w odległej, świeżo włączonej do miasta dzielnicy, a w bliskiem sąsiedztwie z ulicą Leśną.