Przejdź do zawartości

Strona:Stefan Grabiński - Wyspa Itongo.djvu/183

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

swojej ziemskiej sadyby i mącić żyjącym spoczynek nocnej pory. Gdy żałobnicy opuszczali fejtokę, objęły już ziemię cienie nagłej, podzwrotnikowej nocy. Na jej czarnem, aksamitnem tle gorzała posępnie czerwień ogniska, wyświęcająca z mroków sylwety strażników i kazuarin...