Przejdź do zawartości

Strona:Stefan Grabiński - Ciemne siły.djvu/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Chciałem w tamtym na drugiem skrzydle, lecz Jaśnie Pani wyraźnie poleciła mi tutaj.
Norski.
Źle się stało, żeś mnie o tem nie uprzedził. (węszy). Tutaj wilgoć z ogrodu ciągnie najsilniej, (węszy). Nie czujesz tej zgniłej, stęchłej woni, co płynie stamtąd przez okno? (węszy). Brr... (wstrząsa się).
Jan.
Zdaje się Jaśnie Panu. Nic nie czuję... (z pokorną troską:) Jaśnie Pan jakby chory...
Norski.
Nie — nie zdaje mi się... Zawsze koło południa czuję tę stęchliznę, a tu, w tym pokoju silniej niż gdzieindziej... To okno (odchyla głowę, wskazując ruchem oczu okno) umieszczone jest tuż nad altaną....
Jan (ponuro).
Tak — nad altaną...
Norski (gwałtownie).
Zamknij to okno!
(Jan spełnia rozkaz).
Norski (z ulgą).
Tak — teraz mniej...