Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce T. 1 Cz. 2.djvu/99

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Deputaci miast pruskich byli zarazem rzecznikami u króla i sejmów wszystkiego różnowierstwa w Polsce. Przerzedziły się jego szeregi znacznie nawet w większych miastach królewskich, jak Kraków, Lwów, Poznań, Wilno, Lublin, dzięki kazaniom i szkołom jezuickim, jako też i pracy innych zakonów i parafialnego kleru. Już przed edyktem 1592 nawrócenia niemieckich mieszczan bądź pojedyńczo, bądź rodzinami całemi powtarzały się często, jak świadczą kroniki kolegiów i domów, o których będzie mowa w tomie IV. Po onym edykcie biskupi zabrali się do odbierania różnowiercom kościołów i klasztorów, które oni w latach 1550—1577 katolikom wydarli; wojewodowie zaś, kasztelani, starostowie królewscy, katolicy, albo świeżo do katolicyzmu nawróceni, wezwani przez biskupów lub z własnej ochoty, na podstawie konstytucyi warszawskiej 1573, rugowali ich z zborami i szkołami po za mury miejskie, tak że już z początkiem XVII w., w żadnem mieście „heretyckiej synagogi“ nie ujrzałeś. Magistraty miejskie pod naciskiem biskupa, wojewody, lub starosty, wnet się oczyściły z heretyków i rdzennie katolickie, usuwały ich troskliwie od urzędów, ograniczały ich handel i zarobek, utrudniały lub nie dozwalały nabywania domów i osiedlania się, a gmin miejski polski niecierpiał ich mało co mniej od Żydów i razem z żakami szkolnymi od czasu do czasu wyrządzał psoty. Nie było to dobrze. Jezuici nie pochwalali rozruchów, napaści i szykan, wstrzymywali od nich studentów i karali surowo za każdy wybryk, ale chętnie widzieli i sami nieraz zachęcali nawet z ambony, aby magistraty rugowały herezyą z miasta, jako religijnie i politycznie zgubną, bo i o tem wspominają kroniki kolegiów.
Cóż więc dziwnego, że różnowierstwo pozbawione wewnętrznej siły, bo niezgodne i anarchiczne, pozbawione potężnych patronów, bo ci zostawali katolikami, a mając przeciw sobie zorganizowaną siłę biskupów i duchowieństwa i co najważniejsze niechęć i prawie pogardę całego katolickiego społeczeństwa, topniało z dniem każdym, ginęło.