Strona:Stanisław Witkiewicz-Matejko.djvu/339

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ludzie uwierzyli w prawdziwość jego widzeń historycznych i by mogli je przeżywać — nie rozpamiętywać, nie roztrząsać, ale czuć je w własnych nerwach, własnem sercu, w własnym mózgu.
W pewnym kierunku sztuka jego wytężyła siłę twórczą do ostatnich granic ludzkiej możności. Można Matejkę krytykować długo, szeroko i surowo z całą bezwzględnością sądu, jaką wywołuje każda siła — pozostanie jednak z niego dosyć, by go czcić i podziwiać. Miał on w najwyższym stopniu te przymioty, które cechują wszystkich wielkich twórców i męczenników idei. Bezwzględne oddanie się temu, co uznawał za prawdę, zatracenie się w swojem dziele bez zastrzeżeń, bez dbania o jakiekolwiek uboczne skutki swego czynu, surową powagę, głębokie i naiwne, do samego dna duszy sięgające przejęcie się uczuciem, które wyrażał, szczerość i bezpośredniość twórczego porywu, konsekwentne aż do dramatyzmu dążenie ku swoim celom i jakiś żywiołowy upór aż do fatalizmu. Nie mógł on uniknąć wewnętrznego przeradzania się duszy, lecz, patrząc na ogrom jego pracy, jej stałe natężenie i jej wynik artystyczny, pomimo pewnych wahań tak jednolity i zgodny z sobą w zasadniczej treści, doznaje się wrażenia jakiegoś pocisku, wyrzuconego z olbrzymią siłą, który szedł w górę według fatalistycznego prawa natury i, doszedłszy zenitu, spadał zgodnie z tem prawem i własnym ciężarem.
Miał on wiele wad, których unikają nawet średnie talenty, ale miał jedną bezwzględną zaletę — tworzył arcydzieła.

Zakopane, styczeń — luty 1908.