Strona:Stanisław Witkiewicz-Matejko.djvu/294

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

często swoje obrazy, lub wstawiał w nie naiwne pomysły, które miały dopowiedzieć to, co w jego myśli wrzało z historycznej treści i co się burzyło w jego głęboko czującem sercu. Rzuciwszy Rejtana na próg sejmowej sali, czując, że ani przepiękna twarz Szczęsnego Potockiego, ani wrząca gniewem i przerażeniem twarz Ponińskiego, ani zdumiona do obłędu postać Branickiego, ani wspaniały Franciszek Potocki, ani król, czekający z zegarkiem w ręku, kiedy ta nudna dla niego scena się skończy, nie wyrażają stosunku Rejtana do tego, co ludzie ci z Ojczyzną zrobili, Matejko wiesza na ścianie portret Katarzyny, sadza Repnina w loży, wprowadza rożne postacie i drobiazgi, których wyjaśnienie można znaleźć w katalogu i wtenczas dopiero odbudować w umyśle całą istotną treść historycznej chwili. Ale tym razem, pomimo całego tego łamania się myśli ze środkami sztuki, obraz jest świetny. Najpyszniejsze strony talentu Matejki, to bezprzykładne prawie panowanie nad wyrazem ludzkich uczuć, ta zdolność odczucia do najwyższego natężenia tego, co się może dziać w ludzkiej duszy, poruszonej tragicznem zderzeniem się namiętności ze światem zewnętrznym, ta zdolność bije z każdej postaci.
Matejko wyraził tylko to, na co pozwalają środki malarstwa: stosunek pewnej jednostki do pewnego tłumu, stosunek, oparty na pewnych uczuciach, reszta nie leży już w mocy malarstwa i ten, dla którego wyraz Rejtan, podpowiedziany przez katalog nic nie mówi, ten nie może ani wiedzieć, ani czuć tego, co możemy odczuwać my — Polacy. Francuzi myśleli, że to dzielni Polacy wyrzucają za drzwi tureckiego posła.