Strona:Stanisław Witkiewicz-Matejko.djvu/055

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wspaniałomyślności, bezinteresowności, całkowtego oddania się idei, którą uważał za najsłuszniejszą, jest czynem niepospolitym, jak myśl która kierowała tem uczuciem, była naiwną i ciasną.
Wrażenie było ogromne. Tarnowski mówi, że napróżno przedtem zastanawiano się nad tem, czem upamiętnić wiedeńską rocznicę i nie zdołano nic postanowić, lecz »Matejko wymyślił, znalazł natchnieniem wielkiego serca: zrobić przy dwóchsetnej rocznicy to, co zrobił po bitwie Sobieski — pomyśleć o Rzymie, posłać do papieża«. Biskup Dunajewski rzekł do Matejki: »Sztandar, zdobyty pod Wiedniem, świadczył o zwycięstwie nad niewiernymi, obraz twój świadczy o zwycięstwie nad niewiarą«.
Zebrano deputacyę, kontusze, karabele, zabrano i paru chłopów, i oto stanęli ci ludzie dobrej wiary i naiwnego umysłu przed jednym z najprzebieglejszych polityków, najwyrachowańszych i zimnych umysłów owego czasu. Stanisław hr. Tarnowski odczytał łaciński adres, w którym z powodu ofiarowanego obrazu mówiono: »Niech, w Watykanie złożony, on będzie przypomnieniem nie tylko zwycięstwa króla Jana, ale i jego zamiarów i ducha, naśladowaniem jego przykładu, niech on będzie dowodem, że nie możemy tyle, co wtedy, ale czujemy i myślimy, jak wtedy, niech świadczy, że i dziś do Rzymu obracają się nasze serca, a głowy nasze przed głową Kościoła się kłonią«... »Wśród tej burzy, która światem wstrząsa, trzymać się chcemy tej łodzi, która zatonąć nie może«...
Leon XIII położył rękę na głowie Matejki i długo doń mówił. Matejko mało albo wcale tego nie rozumiał, bo nie umiał żadnego cudzoziemskiego