Strona:Stanisław Bełza - Za Apeninami.djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nać. Na przestrzeni kilkudziesięciomilowej, na linii najbardziej uczęszczanej, nie masz tu ani jednego większego miasta, gdyż Prerau na miano takie nie zasługuje. Jak polip, Wiedeń rozpuścił wszerz i wzdłuż swoje nogi, i jak polip, wyssał wszystkie żywotne soki kraju. Ale też sam za to żyje syt i wesoły, uśmiechając się pucołowatem obliczem mieszkańców swoich, gdy ulicznicy śpiewają głośno nad Dunajem:

„Es gibt nur a Kaiserstadt,
Es gibt nur a Wien“.

Syt i wesoły... Tak jest, — i ktokolwiek, kiedykolwiek, przejdzie się po ulicach tego miasta, ten przyznać musi, że Wiedeń zawsze i wszędzie przedstawia się z dodatniej strony. To też w tem a nie w czem innem, tkwi tajemnica tej siły, z jaką ciągnie on ku sobie obcych, z jaką ciągnąć ich bodaj czy nie zawsze będzie.