Strona:Stanisław Bełza - Za Apeninami.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

od zajęć chwil kilka, przebyć pod jasnem niebem Auzonów.
Wieczór był zimny i d dżysty, wiatr ostry wiał biednym i bogatym w oczy, znosząc różnice, które ludzie dla odróżnienia jedni od drugich, powznosili, rad więc byłem, gdy wtulony w kąt wagonu i przykryty starannie pledem, siłą pary uniesiony zostałem daleko od rodzinnego mego grodu. Daleko! Tak jest, gdy bowiem pierwsze promienie rumianego jak twarzyczka dziewicy słońca, zajrzały do okienka mego, już byłem na granicy Królestwa, u wrót Rakuskiej Monarchii.
Powiedział ktoś, że Austrya to Wiedeń — i nie omylił się pono bardzo. Monarchia ta, do dzisiejszego dnia tak silne piętno centralizmu na sobie nosi, że mimo zmienionych warunków bytu, cała w Wiedniu zdaje się być zamkniętą. Dość przejechać drogą żelazną od granicy do stołec nego grodu, aby się o tem namacalnie przeko-