Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. I.djvu/295

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

krokami przeszedł izbę, przystąpił prosto do Bergera Sven Person i szepnął mu do ucha kilka słów.
Przełożony gminy podniósł się szybko i zbliżył się do Halfvora mówiąc: „Ponieważ Halfvor przyrzekł, że zadowoli się czterdziestoma tysiącami, daję więc tę sumę za dwór“.
Przez twarz Halfvora przeszło drganie. Musiał kilka razy odchrząknąć zanim zdołał odpowiedzieć. „Dziękujemy panu przełożonemu gminy“, rzekł, podając rękę. „Cieszę się, że dwór przejdzie w tak dobre ręce“.
I Karina z Sven Personem zamienili uścisk dłoni; była bardzo wzruszona i otarła sobie łzę z oczu.
„Możecie być zupełni pewni, że tu wszystko zostanie po dawnemu“, rzekł przełożony gminy.
Karina zapytała, czy sam zamieszka we dworze.
„Nie“, odrzekł, i dodał z naciskiem: „W lecie wydaję za mąż moją najmłodszą córkę i jej to i przyszłemu jej mężowi oddam dwór“.
Potem zwrócił się do księdza dziękując mu: „Teraz będzie wszystko tak, jak ksiądz sobie życzył“, rzekł. „Któżby był pomyślał wówczas, kiedy biegałem tu po dworze, jako mały pastuszek, że kiedyś będę wstanie przeprowadzić to, ażeby znowu Ingmar Ingmarson zapanował we dworze ingmarowskim.
Ksiądz i inni obecni wpatrzyli się w mówią-