Strona:Robert Louis Stevenson - Djament radży.djvu/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ochroni go to od złych przygód. Jest zbyt ładny, by nie wpaść w ręce kobiety.
Tej samej nocy rozmówiła się z jenerałem, który już żałował swej porywczości i Harry został przeniesiony do wydziału damskiego, gdzie życie jego pełne było rajskiej ponęty. Był zawsze ubrany z niezwykłą wytwornością, nosił piękne kwiaty w butonierce i zabawiał gości taktownie i wesoło. Dumą jego było niewolnicze służenie pięknej kobiecie. Rozkazy lady Vandeleur przyjmował, jako dowody łaski i chętnie się tem afiszował przed ludźmi, ściągając na siebie pogardę i drwiny ze swej roli mężczyzny — garderobianej i modniarki. Nie brał też swego życia z punktu widzenia moralności. Mężczyźni były to istoty złe, a spędzić z subtelną kobietą dzień na dobieraniu strojów było dla niego pobytem na zaczarowanej wyspie zdala od burz życiowych.
Pewnego poranku wszedł do salonu i zaczął porządkować nuty na fortepianie. W drugim końcu pokoju lady Vardeleur rozmawiała w podnieceniu ze swym bratem, Charlie Pendragon, starym kawalerem, zniszczonym przez hulaszcze życie i kulejącym na jedną nogę. Na wejście sekretarza osobistego nie zwrócili najmniejszej uwagi i ten mimowoli był świadkiem takiej oto rozmowy.
— Dziś, lub nigdy, — rzekła lady, — raz wreszcie trzeba to zrobić i właśnie dziś.
— Dziś, jeżeli tak ma być, — odparł brat z westchnieniem, — ale, Klaro, jest to krok fałszywy, krok rujnujący, krok, którego przez całe życie będziemy ciężko żałowali.
Lady Vandeleur spojrzała, na brata stanowczo, choć trochę dziwnie.