Strona:Pozdrowienie anielskie w narodzie polskim.pdf/5

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



MĄŻ: — Zdejm kapelusik i módl się za duszę matki.
ORCIO: — Zdrowaś Panno Maryjo, łaskiś Bożej pełna, Królowa niebios, Pani wszystkiego co kwitnie na ziemi, na polach, nad strumieniami...
MĄŻ: — Czemu odmieniasz słowa modlitwy? — Módl się, jak cię nauczono...
ORCIO: — Zdrowaś Panno Maryjo, łaski Bożej pełna, Pan z Tobą, błogosławionaś między aniołami i każdy z nich, gdy przechodzisz, tęczę jedną ze skrzydeł swych wydziera i rzuca pod stopy Twoje...

Każdy pamięta tę prześliczną scenę „Nieboskiej komedji“, jedną z najbardziej wzruszających scen w literaturze polskiej. I nie wątpię, że każdy z czytelników czy widzów tej sceny, choć przejęty był głęboką tragedją hrabiego Henryka, jednakże odczuwał do niego pewien żal, czy urazę za to, że pod wpływem nagłego lęku czy wyrzutów sumienia przerwał synkowi szczerą, z serca płynącą modlitwę, co więcej, zgromił to niewinne dziecko słowami: „Wstań! Taka modlitwa nie idzie do Boga!“
Ja przynajmniej zawsze odczuwałem w tych słowach wielką niesprawiedliwość. Dziś, gdy po raz dwunasty wziąłem do ręki „Nieboską komedję“ (z racji jej stulecia), jeszcze głębiej i jaśniej zrozumiałem niesłuszność stanowiska hrabiego Henryka.