Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom I-II.djvu/338

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Stanął na czas i miejsce, jak w tych liściech pisze.
Tam niechaj nas rozsądza sprawiedliwość Boża,
A mistrz, w prawie uczony, Bartold z Raciborza,
Wyłuszczy naszą sprawę dokładnie i szczerze,
I obrony wysłucha, i wyrok odbierze:
Bo przyjmujemy chętnie z uchyleniem czoła
Wszelki wyrok od Głowy widomej Kościoła.

VII.

Rycerz skończył poselstwo, a wielki mistrz mówi:
Szlachetny Leliwito! odpowiedz królowi,
Że się sądy rycerskie odbywają krwawo.
Że trąba bywa woźnym, a bardysz rozprawą,
I żeśmy nie przywykli staroświeckim torem
Trudzić Ojca świętego marnym rozhoworem.
Lecz jeśli taka wola, niech zadość się stanie,
I dwa bitne narody, jakby dwaj mieszczanie,
O kawał spornej miedzy, o niedobre słowo,
Pójdziem do pana wójta na sprawę sądową.
My wypełnimy wszystko, co Papież rozkaże:
Niech zatargi rycerskie sądzą bakałarze,
Nasz zakon, jak posłuszne Kościołowi dziecię,
Przyjdzie na czas i miejsce, jako wskazujecie.
I w cesarskiem i w Boskiem prawie wyćwiczony,
Ojciec Jakób z Arnoldu, stanie z naszej strony,
Będzie przekładał prawa, na których my stoim,
A które obelżywie nazwałeś rozbojem.
Lecz nie myślcie, Polacy, że sąd jaki zdoła
Uszczuplić posiadłości Pańskiego Kościoła;
Co dzierżym w Imię Boże, albo prawem miecza,
To nam Kościół zapewnia, cesarz zabezpiecza:
Bo wszystkiemi krajami chrześcijańskiej ziemi
Włada cesarz niemiecki z prawami swojemi,
I ja mnich w mej pokorze, i twój król w swej chwale
Jesteśmy tylko jego pokorni wassale.
A Dobrzyń i Kujawy, Prusy i Pomorze,
Co się wzięło na Litwie, walcząc w Imię Boże,