Strona:Poezye Brunona hrabi Kicińskiego tom I.djvu/061

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„Ah! prawda, prawda! odpowié trzeci
Którego skronie biały włos krył.
Jak to na świecie szybko czas leci!
Jam jeszcze wówczas bezżenny żył.”
Inny powiada: „Wspomógł mi dzieci!”
Inny: „Bez niego fotrem bym był!”
I ta myśl wrzała w każdym człowieku,
„Czcić dobroczyńcę połowy wieku”.

Coż to, za głośno szerzy się wrzawa?
Pasterz wyjeżdża z klasztornych bram
Powszechna radość serca napawa,
Każdy się tłoczy widziéć go sam.
Kiedyż znaczenie, potęga, sława,
Równie wspaniały widok da nam!
Chór ludu w Bogu przyjemnéj nucie,
Nienakazane głosi uczucie.

Dążą przed kościół. Cóż tam ujrzymy?
U katolickiej świątyni drzwi
Obcy kapłani? To Karaimy,
Odmiennéj wiary, odmiennéj krwi;
Daléj wygnańców Jerozolimy
Sędziwy Rabin. Czyż mnie się śni? —
Wszyscy przybrani w stroje kościelne,
A ich wyznawce w szaty weselne.