Strona:Poezje (Gaszyński).djvu/232

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

«Niech ginie niewierna!» radośnie wołali!
«Jej śmierć tylko przyjaźń najświętszą ocali.»
A potem się oba ścisnąwszy serdecznie,
Do zgonu, jak bracia, kochali się wiecznie!
1830.





ZŁE OKO[1].

Gdy słońce się w wieczór ukryje za góry,
A sen i ciemności dom cały otoczą,
Wnet słodki brzęk guzli zadźwięczy uroczo
Pod oknem Heleny, Jellawicza córy.

I szybko Helena z posłania się zrywa —
I okno otwiera rękoma drżącemi,
A młodzian tam siedzi oparty na ziemi
I dźwięczy na guzli i miłość swą śpiewa. —

I noc najciemniejsza najmilszą dla niego,
A księżyc gdy w pełni na niebo się wzbije —
On zdala od okna do cieniu się kryje
I ledwie go oczy kochanki dostrzegą. —

Któż młodzian ten dziki, jak nocne zjawisko?
I któż może zgadnąć? — On przybył z daleka,
Lecz stroni od wiosek, od ludzi ucieka.
I tylko Helena zna jego nazwisko. —

  1. Serbowie wierzą w przesąd iż są ludzie, których wejrzenie zabija, i to nazywają złem okiem. — Człowiek taki ma mieć w każdem oku po dwie źrenice. — Aby się ustrzedz od złego oka, trzeba nosić przy sobie relikwje święte, lub też róg kozy dzikiej.