Strona:Poezje (Gaszyński).djvu/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Djabełek wybiegł z piekła i służy z ochotą,
Zgarniając plon niw naszych przekuty na złoto;
A Faraon, pochłonion falami morskiemi,
Wypłynął — i króluje w błogiej Piasta ziemi! —
Patrzcie! w dzień uroczysty Świętego Michała
Na dwór solenizanta szlachta się zjechała.
Bankiet suty gościnność przodków przypomina;
Piętrzą się stosy mięsiw, płyną strugi wina —
W licznem gronie gwarliwa wszczęła się rozmowa:
Niebrak żartów — lecz słychać i poważne słowa.
Tu starzec, do młodszego zwrócony sąsiada,
O dawnych lepszych czasach z żalem rozpowiada;
Tam wojak, kreśląc palcem wąwóz Sommo-Sierra,
Tnie szarżę po obrusie i działa zabiera. —
Inny, późniejsze boje przypomniał i wzdycha —
A młodzież słucha pilnie i coś szepce zcicha.
Wtem gospodarz powstawszy przy ostatniej misie,
Z pełną kulawką w ręku huknął: Kochajmy się!


Dotąd, zwyczajem ojców szło Patrona święto:
Lecz zaledwie talerze i nakrycia zdjęto,
Znalazł się zaraz szuler jeden, drugi, czwarty,
Co gada o partyjce i wyciąga w karty. —
Tamten już siadł za stołem i głosem Judasza
Do banku Faraona amatorów sprasza:
A jak zdradliwy ptasznik sadzi w klatkę wabia
I nastawione sidła jagodą ozdabia;
Tak pan Anzelm rubaszną dykteryjką znęca
I rozsypanem złotem do zguby zachęca. —
Otoczył stół fortuny mężczyzn poczet cały,
Kobiety opuszczone w bawialni zostały. —
Młódź nasza, ponętniejsszej dziś hołduje Pani,
Uśmiech Damy pikowej stokroć słodszy dla niej!
Rycerze, co do nowych turniejów się garną
Dwie tylko noszą barwy: czerwoną i czarną!
Ktoś wyrzekł świętą prawdę, godną słów pacierza,
Że namiętność człowieka zamienia na zwierza. —