Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 78.djvu/272

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A propos idealistów i wsteczników. Nie wiemy, jak kto, ale ja ich rozumiem, chociaż w świecie myśli są względem mnie mieszkańcami antypodów. Rozumiem nawet takiego człowieka, który jest przekonanym, iż ma lepszą krew od innych, że wkrótce nastąpi tryumf średniowiecznego barbaryzmu, upadek nowoczesnej cywilizacyi, że jego najniedorzeczniejsze przesądy są właśnie owemi prawdami, które jedynie świat zbawić mogą, mówię, że rozumiem tego człowieka, bo on jest źle wychowany, nieukształcony, myśleć i badać niezdolny, tylko wierzy… a wierzy w to, co w jego duszy od dzieciństwa pokutuje… Ale nigdy pojąć nie mogę tych gutaperkowych umysłów, z których lada potrzeba może ulepić nową postać, które nieustannie odciskają na sobie kształt coraz innych foremek, a które obok tego mają pretensyę do sławy i praw stali rysującej, lecz nie zrysowanej, giętkiej, lecz nie zgiętej. Takich umysłów tłum uwija się u nas po dziennikarskiem polu. Zauważyłem, iż ile razy się na nim zakotłuje, ile razy rozlegnie się krzyk, wołający, że kogoś cichaczem napadnięto, odarto z czci i zasługi, tam prawie zawsze ślad owych umysłów odnaleźć można. Niezłączone z żadną chorągwią, a zatem nie obowiązane do szanowania żadnych godeł, przybierają się w najrozmaitsze barwy, nazywając swym nieprzyjacielem każdego, kto tylko na ich drodze, ja-