Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 78.djvu/073

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kiem od lat dziesięciu do szesnastu. Sposobem utrzymania jest dlań sprzedaż piasku; zresztą przepędza czas nad wodą, paląc papierosy, gwiżdżąc, lub grając w kamyki. Znaleźć go można najczęściej leżącego na wznak z rękami pod głową i przypatrującego się chmurom. Mieszkanie jego stałe jest tajemnicą i on sam częstokroć nie przypomina sobie, gdzie mieszka. Całkiem niewykształcony umysłowo, ma jednak właściwy sobie, a przy tem do wysokiego stopnia samodzielny pogląd na rzeczy, który wypowiada odrębnym i także sobie tylko właściwym językiem. Jest przytem zabobonny, pobożny; o lada co zaklina się na wszystkie świętości, ale klnie przytem z taką precyzyą i biegłością, że nikt mu w tem wyrównać nie zdoła. Pobożne zaklęcia jego bywają często niezmiernie naiwne, np. „Jak Panu Bogu dobrze życzę“. W potocznej mowie powtarza niezmiernie często wyraz: „ci“, np. „On ci przyszedł do mnie; żebym ci mu dał dulca“ (dziesiątkę). O ludziach, żyjących w mieście i chodzących w porządnych paletotach i kapeluszach, mówią zwykle z pobłażliwą i wyrozumiałą wyższością, nie chcą jednak solidaryzować się z nimi, nazywa ich „oni“. W Warszawie ma dwóch przyjaciół: króla Zygmunta i Kopernika. O tym ostatnim niewiele wie, ponieważ wiadomości jego astronomiczne i historyczne są w dość opłakanym stanie. Wie jednak, że Kopernik nie jest „świę-