Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 77.djvu/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gdyby nie pewne ale. Znów wracamy do porównania z Alkadarem Chojeckiego: Tu zgraja birbantów i tam zgraja birbantów — ale u Chojeckiego na czele zgrai stoi taki Wilczek! Rozumiemy, dlaczego ten imponuje: kipi, bije, zabija, gotów jak to mówią czarta złapać za ogon — ot! taka niepohamowana bujna polska natura! — Graba tchórz! — Jest to rzecz, która między mężczyznami nie popłaca: tchórzów się łokciami potrąca. Albo Kloński, Słabecki, Ordynat nie byli tacy, jakimi chce ich mieć autorka, albo Graba nie mógł im przywodzić. A pamiętamy, że zaledwie ich poznawszy, przyznał im się do tchórzostwa. To rys zupełnie fałszywy! Takim ludziom mógł imponować Graba zawadyaka, Graba pijak, Graba kostera, Graba warchoł, ale nie Graba — tchórz. Odwaga w złym bywa bezczelnością. Gdyby Graba nie był tchórzem, nie byłby może tak obrzydliwie nikczemnym, ale mógł pozostać równie złym, a jeszcze szkodliwszym. Z innych względów charaktery męskie są utrzymane. Jest w nich prawda życiowa; nie deklamują, ale i mówią i myślą, każdy po swojemu. Ostatnie chwile Tozia ściskają serce grozą i przerażeniem, a jednak czuje się całą ich logiczność. Autorka razem z czytelnikami lituje się nad nieszczęśliwym, ale wyroku, jaki sam sobie zgotował, nie cofnie; autorka jest tu konsekwentna jak sama konieczność.
Niewtajemniczonemu w technikę powieściową