Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 60.djvu/155

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kie żebra policzyć, a przytem poprzecieranych do krwi postronkami — wszystko to stanowi przepyszny rodzajowy obraz. Zaraz poznasz, że nie jesteś za granicą, w żadnych tam Niemczech, ani Belgii, gdzie szosa twarda jest jak stół i jeszcze wysadzona owocowemi drzewami, ale u nas, u siebie, wpośród swoich, blizko poczciwej Warszawy!
Są dwa rodzaje komunikacyi: pozytywny i negatywny. Pozytywny polega na tworzeniu dróg, po których można jeździć — ujemny na wskazywaniu miejsc, przez które przejazd jest nie podobny. Otóż nasze szosy odpowiadają tej drugiej metodzie. Czy ona jest zła czy dobra, odpowiednia lub nieodpowiednia, to już należy do specyalistów; ale czyż podobna winić kogo, że wyznaje taką, nie inną zasadę naukową? Że nie wszędzie są pozytywiści, to może i tem lepiej. Mamy pozytywistów i tak dosyć; szlachetnego idealizmu, pojmowanego tak, jak właśnie pojmuje go zarząd, polegającego np. na urozmaiceniu krajobrazów, na widokach prawdziwie sielskich, które szczególniej leżą w słowiańskiem usposobieniu, coraz mniej. «My, Słowianie, my lubim sielanki» — mówi literat w «Dziadach» Mickiewicza. Ja powtarzam toż samo. A przytem wiadomo już skądinąd — choćby z nieomylnych ust wspomnianego już raz przeze mnie l’abbé Wyliżalskiego — że po-