Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 58.djvu/179

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

klimat ciepły, łagodny, zbliżony raczej do południowego niż północnego; gdybyśmy raz zdołali dojść do przekonania, że normalną porą roku u nas jest zima, że wiosna jest tylko iluzyą, a lato tylko ustępstwem dobroczynnej natury, która nam pozwala pocić się przez kilka miesięcy jedynie po to, byśmy sobie trochę chleba na zimę zebrać zdołali; gdybyśmy, powtarzam, doszli raz do rozważnego i zimnego zapatrywania się na konieczne następstwa naszego położenia geograficznego, tobyśmy nie kwasili się, nie utyskiwali na to, że w kwietniu mróz. Tak jest! nie przeklinalibyśmy jakiegoś tam biednego Szofkego czy Szofki, za jego złowrogie, a niestety, prawdziwe przepowiednie. Natomiast nie przestawalibyśmy w piecach palić, póki trzeba, nie kładlibyśmy na siebie przedwcześnie letnich okryć, a tak zdołalibyśmy ustrzedz się od katarów, kaszlów, zaziębień i innych wiosennych, kwietniowo-majowych przypadłości. Oto jedno koło.
Gorączkowa chęć zrobienia pieniędzy jakimi bądź środkami zaczyna coraz silniej palić się w spokojnych dotąd głowach naszych filistrów i przybierać charakter niepokojący. Gwałtowny symptomat owej febris aurea mieliśmy w zeszłym tygodniu, w którym aż trzy stawiające się niedaleko Pawiej ulicy domy, wskutek nieuszanowania fizycznych praw ciężkości, zwaliły się na