Strona:Pascal - Prowincjałki.djvu/359

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Powiecie oczywiście, że ja należę do Port-Royal: to bowiem pierwsza rzecz, którą rzucacie każdemu kto zwalcza wasze ohydy; jakgdyby tylko w Port-Royal znajdowali się ludzie dość gorliwi aby bronić przeciw wam czystości Chrześcijaństwa! Znam, moi Ojcowie, zacność pobożnych samotników którzy się tam schronili; wiem ile Kościół zawdzięcza ich zbożnej i wytrwałej pracy. Znam ich pobożność i wiedzę. Mimo bowiem iż nie należę do ich grona, — jak to chcielibyście wmówić, nie wiedząc kim jestem — znam niejednego z nich a szanuję cnotę wszystkich. Ale Bóg nie ograniczył jedynie do owego grona tych, których chce przeciwstawić waszym wyuzdaniom. Mam nadzieję dać wam to uczuć, moi Ojcowie, przy jego pomocy; i, jeżeli raczy mnie podtrzymać w zamiarze obrócenia dlań wszystkiego co odeń otrzymałem, przemówię do Was w taki sposób, iż może pożałujecie że nie macie do czynienia z kimś z Port-Royal. I tak, moi Ojcowie, podczas gdy ci, których znieważacie tak haniebną potwarzą, zasyłają jeno do Boga modły aby wam ją odpuścił, ja, którego nie dotyczy ta krzywda, czuję się w obowiązku rzucić wam ją w oczy w obliczu całego Kościoła, i przyprawić was o ów zbawczy wstyd o którym mówi Kościoł, będący jedynem niemal lekarstwem w podobnej zatwardziałości: Imple facies eorum ignominia; et quaerent nomen tuum Domine.
Trzeba poskromić to zuchwalstwo, które nie oszczędza najświętszych miejsc. Któż bowiem będzie bezpieczny, po takiej potwarzy? Jakto, moi Ojcowie, śmiecie rozszerzać po całym Paryżu tak gorszącą książkę, pod na-