Strona:Pascal - Prowincjałki.djvu/342

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sobie który UWAŻAŁEM ZA DOZWOLONY. Ale, poznawszy lepiej twoje intencye, oświadczam IŻ NIC NIE STOI JUŻ NA PRZESZKODZIE abym cię miał za człowieka wysoce światłego, głębokiej i PRAWOWIERNEJ nauki, NIESKAZITELNYCH obyczajów, jednem słowem za godnego pasterza Kościoła. Które to oświadczenie składam z przyjemnością, i proszę obecnych aby je zapamiętali.
Zapamiętali je, moi Ojcowie, i pojednanie to sprawiło więcej zgorszenia niż kłótnia. Czyż nie jest godną podziwienia owa przemowa O. Alby? Nie powiada, iż cofa oskarżenie, ponieważ dowiedział się o zmianie obyczajów i nauki X. Puys; powiada tylko, iż, skoro nie było jego intencyą zaczepiać wasze Towarzystwo, nic nie stoi na przeszkodzie aby go uznać za dobrego katolika. Nie uważał go tedy w istocie za heretyka? A mimo to, oskarżywszy go wbrew sumieniu, nie oświadcza iż pobłądził, ale, przeciwnie, ośmiela się mówić iż użył sposobu który uważał za dozwolony.
Jakże wy możecie, moi Ojcowie, wyznawać tak publicznie, iż wiarę i cnotę każdego człowieka mierzycie jedynie uczuciami jakie żywi dla waszego Towarzystwa? Jakim cudem nie ulękliście się podać siebie samych, własnem swojem wyznaniem, za szalbierzy i potwarców? Jakto, moi Ojcowie, ten sam człowiek, w niczem nieodmieniony, wedle tego czy szanuje albo zaczepia wasze Towarzystwo,