Strona:Pascal - Prowincjałki.djvu/283

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rozgrzeszyć tego beneficyata z symonii? i czy ośmielicie się potraktować go przy konfesyonale jako symoniaka, jakiebądźbyście sami mieli o tem mniemanie? Toć miałby prawo zamknąć wam usta, postąpiwszy wedle mniemania tylu poważnych doktorów! Przyznajcież tedy, iż taki beneficyat wolny jest wedle was od zarzutu symonii, i brońcie teraz tej nauki, jeżeli zdołacie.
Oto, moi Ojcowie, jak trzeba brać się do rzeczy aby wyjaśnić kwestye, a nie gmatwać je szkolarskimi terminami albo też przekręcać je jak wy czynicie w ostatnim swoim zarzucie. Tanner, powiadacie, oświadcza conajmniej iż taka zamiana jest wielkim grzechem; i zarzucacie mi iż usunąłem rozmyślnie ten szczegół, który go zupełnie usprawiedliwia, waszem zdaniem. Ale mylicie się, i to na różne sposoby. Gdyby nawet twierdzenie wasze było prawdą, w miejscu które przytoczyłem nie chodzi o to czy to jest grzech, ale wyłącznie czy to jest symonia. Otóż to są dwie bardzo różne rzeczy: grzechy obowiązują, wedle waszych maksym, jedynie do wyspowiadania się; symonia do restytucyi. Są tacy, którzy odczuliby tę różnicę: znaleźliście bowiem sposoby aby uczynić spowiedź czemś bardzo łagodnem, nie znaleźliście natomiast sposobu aby umilić komuś restytucyę.
Ale powiem więcej. Tanner widzi grzech nie w tem, kiedy ktoś oddaje dobro duchowe za doczesne, choćby nawet było ono główną pobudką; dodaje jeszcze warunek: iż ceni wyżej doczesne niż duchowe, co stanowi właśnie ów urojony przypadek o którymśmy