Strona:PL Zola - Pogrom.djvu/783

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wiekuistej natury, wiekuistej ludzkości, wiosna przyrzeczona tym, którzy spodziewają się i pracują, drzewo wypuszczające nowy pęd silny, gdy odcięto gałęź uschłą, której sok zatruty żółcił liście.
Wśród łkań Jan powtarzał:
— Bądź zdrowa!...
Henryeta nie podniosła głowy, ale z twarzą ukrytą w dłoniach szepnęła:
— Bądź zdrów!...
Pola wyczerpane leżały ugorem, dom spalony nie istniał; i Jan, najpokorniejszy i najbardziej zbolały, odszedł, idąc w przyszłość, do wielkiej i ciężkiej pracy odrodzenia całej Francyi...

KONIEC.