Strona:PL Zola - Pogrom.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rozkazów, i nie otrzymał żadnej dopowiedzi. Dnia 12 sierpnia nakoniec korpus siódmy uzupełnił się przez przybycie trzeciej dywizyi, która nadeszła z Włoch; było to jednak zawsze tylko dwie dywizye, gdyż pierwsza pobita pod Froeschwiller, porwana rozsypką, Bóg wie gdzie się teraz znajdowała. Potem, po tygodniu tego opuszczenia, tego oddzielenia zupełnego od Francyi, depesza telegraficzna przyniosła rozkaz do wymarszu. Wzbudziło to wielką radość; wszystkim już obrzydło to życie bezczynne, jakie pędzono. A gdy się przygotowywano, przypuszczenia znów się rozpoczęły, nikt nie wiedział, dokąd się miano udać; jedni mówili że do Sztrasburga, inni zapewniali, że wyruszą śmiałym marszem do Czarnego Lasu, dla odcięcia linii odwrotu prusakom.
Nazajutrz rano, pułk 106 pojechał pierwszy, zapakowany do wagonów bydlęcych. Wagon, w którym znajdowała się sekcya Jana, był tak napełniony, że Loubet twierdził, iż nie ma możności nawet nosa sobie utrzeć. Rozdział żywności na kilka dni z góry, nastąpił przy nadzwyczajnym nieporządku, tak że żołnierze otrzymali zamiast żywności samą wódkę; prawie wszyscy byli pijani, ztąd krzykliwi i śpiewający śpiewki bezwstydne. Pociąg biegł, w wagonach z powodu dymu tytuniowego nie można było nawet widzieć; gorąco było nie do zniesienia, z tych ciał przepełnionych spirytusem wznosiły się duszące wyziewy; z głębi czarnych i pędzących wagonów