Strona:PL Zola - Pogrom.djvu/439

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

książęta, wszyscy zaopatrzeni w lornetki, śledzący od rana konanie armii francuzkiej, jak na widowisko. Straszliwy dramat miał się ku końcowi.
Z tych wyżyn Marfée porosłych drzewami, król Wilhem patrzał na połączenie się swych wojsk. Stało się więc, że trzecia armia, dowodzona przez jego syna, następcę tronu pruskiego, która szła przez Saint-Menges i Fleigneux, zajęła płaskowzórze Illy, gdy tymczasem czwarta, dowodzona przez następcę tronu saskiego, stawiała się na oznaczonym punkcie, idąc przez Daigny i Givonnę, okrążywszy lasek Garenny. Korpus jedenasty i piąty podawał tym sposobem rękę korpusowi dwunastemu i gwardyi. I nadzwyczajny wysiłek zrobiony dla przełamania obręczy w chwili, gdy się dokonywała nieużyteczna i pełna chwały szarża dywizyi Margueritte, wywołała z piersi króla okrzyk uwielbienia: „ach, dzielni ludzie!“ I teraz, gdy osaczenie matematyczne, nieuniknione, spełniło się, gdy nożyce kleszczy zamknęły się, mógł objąć jednym rzutem oka olbrzymi mur ludzi i dział, otaczających armię zwyciężoną. Od północy otoczenie to stawało się coraz ściślejszem i wpychało uciekających do Sedanu, pod ogniem zdwojonym bateryj, których nieprzerwana linia błyszczała na skraju widnogręgu. Od południa, Bazeilles zdobyte, puste i ponure, kończyło się palić, wyrzucając wielkie kłęby dymu i iskier; a bawarczycy, panowie Balan,