Strona:PL Zola - Pogrom.djvu/284

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stały w płomieniach, pył walki zaciemniał wieś. Na zachodzie, od Moncelles do Givonne widać było, podobne do szeregu owadów, przechodzących przez ściernie, zaledwie kilka pułków korpusu dwunastego i pierwszego, które znikały na chwilę w wązkiej dolinie; wprost inny widok się przedstawiał: blade pola, których dotykał się las Chevalier swą gęstwiną zieloną. Ale nadewszystko na północy, widać było doskonale korpus siódmy, jak zajmował płaskowzgórze Floing, szeroką wstęgę czerwonawej ziemi, która zniżała się od lasku Garenne aż do traw na wybrzeżach wody. W dali czerniało Floing, Saint-Menges, Fleigneux, Illy, wioski ginące w załomach gruntu, cała okolica pełna spadzistości. Na lewo, zakręt Mozy, wody leniwe, błyszczące pod słońce jak srebro, zamykające półwysep Iges swym szerokim i powolnym kręgiem, zamykające wszystkie drogi do Mézières, zostawiając między brzegiem zewnętrznym i nieprzebytemi lasami, jedyne wyjście przez wąwóz Saint Albert.
Tam stało sto tysięcy ludzi i pięćset dział armii francuzkiej, stłoczone w tym trójkącie; i gdy król pruski zwrócił się na wschód, ujrzał inną płaszczyznę Donchery, pola puste rozszerzające się ku Briancourt, Merancourt i Vrignes-aux-Bois, całą nieskończoność ziem szarych, kurzących się pod niebem błękitnem; i gdy się zwrócił na zachód, widział także wprost linie francuzkie ściśnięte, pył wiosek, Douzy i Carignan, potem