Strona:PL Zola - Pogrom.djvu/128

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Trąbki dały sygnał zwijania obozu i musieli biedz do swych stanowisk. Przygotowania do marszu ciągnęły się długo, wojska z tornistrami na plecach czekały prawie do godziny dziewiątej. Znowu widać wahanie zapanowało śród wodzów; piękne postanowienia dwóch ostatnich dni gdzieś znikły i zanosiło się, że sześdziesiąt kilometrów, które 7 korpus zrobił w dwóch marszach, na nic się nie przydadzą. Od rana samego poczęły obiegać dziwne i niepokojące wieści; mówiono o marszu ku północy trzech innych korpusów armii; 2-go w Juniville, 5 go i 12 go w Rethel, marszu nielogicznym, który tłomaczono przez konieczność zaopatrzenia się w żywność. Nie kierowano się więc już na Verdun? Więc po co tyle dni stracono? Najgorszem było to, że prusacy nie mogli być daleko teraz, gdyż oficerowie ostrzegali żołnierzy, żeby się nie opóźniali, gdyż maruderzy mogą być zabrani przez podjazdy kawaleryi nieprzyjacielskiej.
Było to dnia 25 sierpnia i Maurycy, później, przypominając sobie zniknięcie Goliata, był przekonany, że człowiek ten należał do tych, którzy uwiadamiali sztab główny o marszu armii szalońskiej i którzy spowodowali zmianę frontu trzeciej armii! Zaraz nazajutrz, następca tronu pruskiego opuścił Revigny, rozpoczynając swój ruch, atak skrzydłowy, to otoczenie olbrzymie wśród forsownych marszów, odbytych w zadziwiającym porządku, przez Szampanię i Ardenny.