Strona:PL Zola - Podbój Plassans.djvu/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w której grupują się pałace i dworki pańskie, oraz szlacheckie, będące siedliskiem nudów, zawiści, przesądów kastowych... Szczerze panu radzę trzymać się o ile możności zdaleka od uherbowanych mieszkańców dzielnicy Saint-Marc! Miałem nieszczęsny pomysł osiedlenia się tam w pierwszych czasach po przybyciu do Plassans, gdy nie znałem tutejszych stosunków. Myślałem, iż tam właśnie znajdę się pomiędzy swoimi... Ale ładnie się wybrałem... Znalazłem się naraz w gronie ludzi o przedpotowych poglądach, tęskniących do czasów, gdy królowe przędły len na złotych wrzecionach! Lamentują i wzdychają bez przerwy i ani pomyślą o rozrywce, baliku... raczej woleliby spiskować, by przywrócić dawny porządek rzeczy i króla, potomka św. Ludwika, osadzić na tronie... Powiadam pana, są to nie ludzie, lecz zadziwiające okazy... Robili co mogli, by mnie zaciągnąć pod swoje średniowieczne sztandary, o mało co nie skompromitowałem się z tego powodu... bo przecież pan rozumiesz, iż człowiek mający stanowisko nadane sobie oficyalnie, nie może kopać dołków pod rządem, któremu coś zawdzięcza... Na szczęście Péqueur ostrzegł mnie jakoś wczas... pan zapewne już poznałeś pana Péqueur des Salaies, naszego podprefekta?.. Za jego radą opuściłem dzielnicę Saint-Marc i przeprowadziłem się na stałe mieszkanie do nowego miasta, w sąsiedztwo podprefektury. Tak, kochany panie, w Plassans mamy ludność ubogą, z którą łączyć nas mogą da-