Strona:PL Zofia Rogoszówna - Dzieci pana majstra.djvu/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wtedy krzyknął majster: — Żono!
Uczyniłaś rzecz szaloną!
Odkąd-że ci się zachciewa
mieć za dzieci świnie z chlewa!

Precz mi z łóżka, precz, prosiaki,
ja się wam tu dam we znaki!
I gniew taki w majstrze zbiera,
że pierzynki z malców zdziera,
a że w głowie okowita
szumi — nóż ze stołu chwyta.
Z nożem leci do Sobótki!
Jeden błysk jak mgnienie krótki
i... coś hukło nakształt gromu,
aż się wstrząsła chatka cała...
............

To w królewny szklanym domu
wiotka postać się zachwiała —
o marmury lustro jękło
i w sto części się rozpękło,
a królewna na kobierce
padła, dłońmi cisnąc serce.
............