Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 7.djvu/171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mierzony. Jestem bogatym“. Miliony, nagromadzone w torbie skórzanej, napawały go przerażeniem.
— Otóż następstwa znużenia, wyszepnął do siebie. Najsilniejszy człowiek, przy wyczerpaniu sił, dzieckiem się staje. Na szczęście, bym powrócił do zwykłego stanu zdrowia, potrzeba mi jednej nocy snu spokojnego. Co mi jest jednak? Skąd ten niepokój i trwoga? zapytywał siebie.
I dla rozproszenia czarnych myśli, wyjął z kieszeni wieczorowy dziennik, szukając w dziale codziennych ogłoszeń, wiadomości o popełnionej zbrodni przy ulicy Le Sueur.
Znalazłszy to i bardzo obszernie opisane, pożerał wzrokiem, czytając.
Przy ukończeniu powyższego artykułu, zbladł nagle. Dziennik z rąk mu wypadł na ziemię.
Artykuł kończył się temi słowy:
„Powiadomiono nas, że hrabina de Tréjan, przywrócona do życia prawie cudownym sposobem, w chwili zgonu, wymieniła mordercę. Znamy to nazwisko, wymówione drżącemi usty nieszczęśliwej kobiety, ze względu jednak, by nie przeszkadzać poszukiwaniom policji, zamilczeć o tem musimy. Wolno nam jednak nadmienić, że skoro agenci przybyli do mieszkania zabójcy, aby go przyaresztować, nie znaleźli go, ratował się ucieczką. Odkryto jednak już jego ślady, i potworna ta zbrodnia nie ujdzie bezkarnie“.
— Nie zabiłem jej więc? wyjąknął Filip przestraszony i drżący. Przemówiła! Trzeba zatem uciekać. Uciekać jak najprędzej. Ale gdzie, i jak uciec? Policja