Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 6.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

stwo! Widzisz pan, panie hrabio, że twoja żony milczy.
— A zatem, wołał Jerzy w przystępie bólu, wściekłości i wstydu, zatem, jeśli nie byłeś pan mężem panny Fannv Lambert. byłeś jej kochankiem!
— Ciszej panie hrabio, zawołał żywo Aleosco, przez szacunek dla siebie samego mów ciszej!
— Nie! krzyknął Tréjan. Będę mówił głośno, ponieważ chcę ażeby mnie słyszano! Fanny Lambert więc, była twoją metresą. zbogaciłeś ją swemi pieniędzmi! Szczodrobliwy jak przystało na milionera i wielkiego pana, drogo ją opłaciłeś. Dwoma miljonami! To wspaniale! Po tobie ja nastąpiłem, ja, hrabia de Tréjan, spadkobierca starożytnego uczciwego nazwiska, dziedzic starego tytułu, i za dwa miljony sprzedałem to nazwisko i tytuł pannie Fanny Lambert! Za dwa miliony zrobiłem tę kobietę hrabiną de Tréjan! I żyję w próżnowaniu, w dostatkach, bez troski o jutro. Ha! ha! zaśmiał się szyderczo, jestem bogatym! Dwa miljony hrabiny de Tréjan przynoszą sto tysięcy liwrów rocznej renty! Otóż powód temu, co mówią i co myślą o mnie! Otóż źrodło, z którego płynęła pogarda, jaką czułem w wyrazach, spojrzeniach, w otaczającej mnie atmosferze! Ach, biedny głupcze, smutna oszukana istoto! Jedno mnie tylko zadziwia, że ukrywano przedemną wzgardę, na jaką tak sprawiedliwie zasługiwałem!
I wyczerpany owym wybuchem rozpaczy, Jerzy upad! na krzesło, a ukrywszy twarz w rękach, łkał głośno.
Obecni uczuwali całą rozdzierającą boleść tej sceny.
Każda inna kobieta na miejscu Farmy Lambert, do-