Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 5.djvu/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zdrady i kłamstwem mojego życia. Byłoż to występkiem z mej strony?
Niestety! okazało się to niemożebnem!
W Grandlieu, przez krótką chwilę ufałam twej wspaniałomyślności. Zawiodłam się jednak. Jesteś okrutnym samolubem! Mówią, że wy wszyscy mężczyźni jesteście takimi. A byłoby tak pięknie, tak wzniosie, tak szlachetnie, nie być ci podobnym do tych, którzy są samolubnymi. Dla ciebie jednak widzę jest to niemożebnem.
O! należało ci pojąć Andrzeju me walki, moje wzburzenia przeciw sobie samej, moje męczarnie! Gdybyś ty wiedział jaki mnie wstyd ogarnia, gdy spojrzę wgłąb siebie. Kłamać, i oszukiwać, zmuszona, ja! Herminią de Randal! Boże, mój Boże! a urodziłam się tak uczciwą!.. Andrzeju!.. cóżeś z mej czystej duszy uczynił! Gubisz mnie a ja ci przebaczyć to muszę! Nie masz litości nademną, być może dla tego, iż nazbyt mnie kochasz.
Piszesz mi, iż jeśli ci dziś nie odpowiem, jeżeli sama nie usunę tych przeszkód, jakie usiłowałam wznieść pomiędzy nami, jutro już niczego lękać się nie będę potrzebowała, bo jutro już żyć nie będziesz.
Krępując mnie w ten sposób, cóż chcesz ażebym uczyniła? Mojaż będzie w tem wina jeśli twym prośbom ulegnę? Wiesz dobrze, iż mnie takiemi groźbami przekonasz.
Przebacz mi wyrzuty jakie ci tu czynię, wszak widzisz że ja w tej chwili zmysły tracę prawie zupełnie! Na co ci piszę tyle bolesnych rzeczy? Kreślę to pomimowolnie. Przebacz mi, przebacz! Kochasz mnie więcej nad własne życie, wiem o tem; bo inaczej gdybym o