Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 3.djvu/65

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

niezaprzeczonym szczegółem jest to, że chcąc ten zamek otworzyć, trzeba było posiadać klucz do niego i znać ów wyraz. Wypada ztąd, że baron zaskoczonym został przez zbrodniarza, w chwili, gdy sam otwierał te kasę.
Gest, potwierdzający sędziego, dowodził że i on podziela to zapatrywanie.
— Prosiłbym pana, mówił pan Boulleau-Duvernet, o udzielenie mi niektórych szczegółów co do wspólnego pożycia barona z jego żoną.
— To zapytanie w kłopot mnie wprawia, odrzekł Fryderyk Müller. Pan Worms zapraszał mnie wprawdzie niejednokrotnie do siebie na obiady i bale. Wtedy to oboje małżonkowie zdawali się pozostawać z sobą w najlepszej harmonii. Czy było tak, skoro znaleźli się sami? Na to nie jestem w stanie panu odpowiedzieć.
— A jednak panu wiadomo zapewne, że baron uchodził za człowieka lekkich obyczajów?
— Wiem, iż go oskarżano że ma kochanki, a przez to unieszczęśliwia swą żonę. Mówiono nawet o jakiejś gorszącej, publicznej scenie, przy której nie byłem obecny. Rzadko jednak głoszono przy mnie o czemś podobnem. Moje przywiązanie do pryncypała dobrze było znanem. Wiedziano, że mnie to boli, gdy znieważano tego, któremu tyle zawdzięczałem. Byłbym zresztą potrafił nakazać milczenie tym złośliwym językom.
— Taka szlachetność uczuć, zaszczyt panu przynosi, rzekł sędzia. Nie pytam wreszcie o barona Worms, lecz co do jego żony.
— Powtarzam, iż bardzo rzadko widywałem panią