Strona:PL Wyspiański - Śpiewałem wielkość.djvu/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nam trzeba powiązać języki, dopiero rekrutować; język, to nam szyki mięsza, a tu potrzeba ręki, nie języków — serc żelaznych, nie szlifów lśniących i stroików.

Warszawianka.



Pytasz mnie się nareszcie, co mam czynić? Co mam czynić? O, radości, że ty mi się o to pytasz! Ty mi się pytasz!
Ja słyszę to pytanie: CO MAM CZYNIĆ?
Ja, który tylko wciąż słyszałem: „Co myślisz?“
Co mam czynić? —
Mam spełnić przeznaczenie ich i moje.
Wykraść ten święty ogień — — — który tam płonie.
I dać... tym, którzy czekają.
...Nie człowieka czekają, ani tego, który ogień poniesie, ale ognia, ognia, żaru!

Wyzwolenie.



Tam, kędyś trzeba dojść, wniść —
a mocą rozprzeć wrota,