Dziko wiatr świszcze po słomianych dachach
I suchym śniegiem w różne miota strony... 20
Lud nieraz baje w noc taką o strachach
Lub o wisielcu, co nie pogrzebiony
Leży w kostnicy — lub z wichrem się pieści,
Strasząc podróżnych, gdy drzewem szeleści...
Cała moc wichrów z niewoli rozkuta 25
Wpadła pobujać pod litewską strzechą;
Czasami jakaś melodyjna nuta
Z poświstem wichru łączy się jak echo...
A dźwięki płyną prosto od kościoła —
To lud pobożny do Chrystusa woła! 30
Kościół zamknięto — więc nocą burzliwą
Lud się zgromadził przed ołtarzem pańskim
I pieśń, tę znaną, poważną, rzewliwą —
Śpiewa — natchnieniem porwany kapłańskim.
A pieśń ta serca rozdziera jak noże — 35
I coraz silniej słychać: „Święty Boże!“...
Kapłan na przedzie... dalej dzieci, starce,
Niewiasty — jedną zespoleni prośbą.
Wicher po szybach płoche wiedzie harce
I świstem — pieśni wtóruje, jak groźbą;
I pieśń się z wichrem zlewa w chaos nocny —
Coraz wyraźniej słychać: „Święty Mocny!“...
I coraz głośniej... aż z piersi tysiąca
Poważnym echem ku niebu popłynie —
Siłą świętości wichry poroztrąca 45
I u stóp Boga we łzy się rozpłynie...
Strona:PL Władysław Orkan-Poezje Zebrane tom 2.pdf/237
Ta strona została uwierzytelniona.
237