Kołysały się orle gniazda — 20
Kiedy w uboczach rozlegał się śpiew,
Niewolący i ucho, i serce
W zlęknionej czarem pasterce...
Kiedy to długowłosy gazda,
Jak pniak zbutwiały, siwy, 25
W pasterskiej, dymnej kolebie,
Przy czasie słoty,
Gdy, jak mgły ciężkie, snują się tęsknoty,
Objawiał słowem różne cuda-dziwy,
Z wieści i sam ze siebie... 30
Kiedy to na słonecznych polanach
Życie kwitnęło młode —
Rój młodzi krzepkiej ognił się przy sianach,
Dopieroż przy zabawie!
A Śmiech, Pustota w skwarnej tarzały się trawie 35
Porwane przez Swobodę...
I wreszcie, kiedy przy zorzy wieczornej
Pasterze woły spędzali,
Zstępując z polan w gromadce honornej,
I na fujarkach grali... 40
A nuta szła w dół — na roztoki,
Na pola, mrokiem osnute...
I kiedym teraz usłyszał tę nutę,
Taki mię objął żal głęboki,
Bez dna, nieukojony, 45
Że łzom nie mogłem dać ustanku.
Coś we mnie wołało łkaniem: „Franku! Franku!”
Jakby to wołał czas miniony...
Przeszedłem poprzez ten świat,
O którym tam na polanach śniłem — 50
Strona:PL Władysław Orkan-Poezje Zebrane tom 1.pdf/223
Ta strona została uwierzytelniona.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/9/9b/PL_W%C5%82adys%C5%82aw_Orkan-Poezje_Zebrane_tom_1.pdf/page223-716px-PL_W%C5%82adys%C5%82aw_Orkan-Poezje_Zebrane_tom_1.pdf.jpg)